Żądają 8 milionów

Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Dyrektor żąda od Sejmu 8 mln 300 tys. złotych, czyli tyle, ile wynoszą straty ZOZ-u z tytułu wprowadzenia w życie ustaw "203" i "110".
W obu ustawach Sejm zapisał podwyżki dla białego personelu i nie zabezpieczył pieniędzy na ich wykonanie. ZOZ w Kolbuszowej, podobnie jak inne placówki w kraju, popadł w długi, bo zgodnie z ustawą musiał pensje podnieść. Placówka ciągle zalega pracownikom z podwyżkami na kwotę 2 mln 100 tys. zł. Przez trzy lata ZOZ był pod kreską i nie wypłacał w tym czasie trzynastych pensji. Z długów wyszedł dopiero po restrukturyzacji w ubiegłym roku.
Dyrektor Zbigniew Strzelczyk mówi o przełomowym znaczeniu pierwszej rozprawy. Ma na myśli decyzję sądu, zgodnie z którą Sejm będzie reprezentowany przez ministra skarbu państwa. Minister ma osobowość prawną oraz pieniądze. Reprezentuje Sejm, który nie ma ani jednego, ani drugiego. W poniedziałek sąd po raz pierwszy podał tę definicję powoda na rozprawie przeciwko Sejmowi. To sukces, przełamanie niemocy - wyjaśnia Strzelczyk.
Następną rozprawę wyznaczono na 13 kwietnia. Dyrektor chce na niej udowodnić, że bezpośrednimi przyczynami długów kolbuszowskiego szpitala są, wypuszczone przez Sejm, buble prawne. Dowodem będzie dokumentacja finansowa ZOZ.

Zbigniew Strzelczyk, dyr. SP ZOZ w Kolbuszowej:

[obrazek2] Zbigniew Strzelczyk - Chcę, żeby Skarb Państwa dał pieniądze przynajmniej na wypłatę zaległości wobec pracowników ZOZ..