Czy Jasiu chodzi na wagary

MIELEC. Projekt "e-szkoła" na początku wzbudził zachwyt. Teraz okazuje się, że tradycyjne wywiadówki są dla rodziców i pedagogów bardziej atrakcyjne niż przesyłanie ocen i uwag internetem. Uczniowie po przemyśleniu wolą... internet.
Na początku roku szkolnego, kiedy program "e-szkoła" przedstawiła Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, pozytywnych komentarzy było sporo. Rodzice doceniali to, że będąc w domu, czy w pracy mogliby dowiedzieć się, jakie oceny ma pociecha, czy robi postępy, jak się zachowuje szkole, czy chodzi na wagary.
Dziś zalety programu zbladły. - Na wywiadówce mogę zadać nauczycielowi wiele pytań dotyczących różnych spraw, porozmawiać. A przez Internet, to nie rozmowa - tłumaczy pani Joanna, mama Karinki, uczennicy gimnazjum.
Także uwaga w internetowym dzienniczku na zwykłej wywiadówce może być szczegółowo omówiona.
Dyrektor Gimnazjum nr 2 Małgorzata Wacławska: - Nasi uczniowie mówią rodzicom o swoich ocenach, nie potrzebujemy dzienników internetowych. Frekwencja rodziców na grudniowych wywiadówkach wyniosła, 80 proc., więc nie ma powodu by stać się "e-szkołą" .Jej zdaniem, ważny jest kontakt rodzica z nauczycielem.
Anna Maciejak, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego wyjaśnia: - W wstrzymujemy się w z programem do w przyszłego roku, ponieważ mamy słabe komputery.
Wielu uczniów jeszcze kilka miesięcy temu było przeciwnych "e-szkole". Rodzice wiedzieliby o ocenach i uwagach za szybko. Po ostatnich wywiadówkach łatwiej było znaleźć zwolenników programu komputerowego.
- Po wywiadówce mama przychodzi zła, bo dowiaduje się, że coś przeskrobałem. - mówi Kuba. - Internetem wychowawczyni nie chciałoby się pisać donosów typu: byłem niemiły dla koleżanki, albo się spóźniłem na lekcje 5 minut. Jestem zatem za