Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obcokrajowiec dobry, bo tani

Tomasz Szeliga
Xi Mang Hai Phong – tak nazywa się klub ekstraklasy wietnamskiej, do którego trafił Ukonu Mba Chukwuemeka. Nigeryjski obrońca występujący przez trzy sezony w Stali Rzeszów, a ostatnio w Kolbuszowiance.
Xi Mang Hai Phong – tak nazywa się klub ekstraklasy wietnamskiej, do którego trafił Ukonu Mba Chukwuemeka. Nigeryjski obrońca występujący przez trzy sezony w Stali Rzeszów, a ostatnio w Kolbuszowiance. Krzysztof Kapica
Ostatnimi laty w podkarpackim futbolu pojawili się zawodnicy z egzotycznych Armenii i Burkina Faso, ale też z Hiszpanii i Brazylii.

Piętnaście lat temu każdy mielczanin oglądał się na ulicy za Ebenezerem Mfomou, a kibice przychodzili na stadion, żeby zobaczyć jak radzi sobie rodak słynnego Rogera Milli. Dziś obcokrajowcy już takich emocji nie wzbudzają.
Jest ich w podkarpackiej piłce coraz więcej. Decyduje o tym nie tyle wynik otwarcia Polski na świat, ile prosty rachunek ekonomiczny. Nie ma trenera ani działacza, który nie potwierdzi, że obcokrajowiec skrojony na miarę polskiej trzeciej albo czwartej ligi jest tańszy od miejscowego zawodnika. Ukraińcy, których jest najwięcej, zarabiają dwa razy mniej od Polaków.

- Za to więcej można od nich wymagać. Ciężko pracują, nie obrażają się, nie robią za gwiazdy - ocenia Mirosław Kalita, trener Partyzanta Targowiska.

Pionier z Yaounde

Mfomou przecierał szlaki. Był pierwszym Murzynem grającym na Podkarpaciu. Do prowadzonej przez Franciszka Smudę Stali Mielec przybył ze stolicy Kamerunu Yaounde zimą 1995 roku. Ligi nie zawojował - wystąpił w siedmiu meczach, nie strzelił gola. Inna sprawa, że konkurował z napastnikami, którzy nie wypadli sroce spod ogona - Bogusławem Cyganem, Januszem Czyrkiem i Rafałem Domarskim. Być może frustracja kazała Mfomou odejść bez pożegnania. Kameruńczyk zdążył jeszcze zabrać sprzęt, za który zapłacił potem jego menedżer.
Mfomou był pierwszym Afrykańczykiem, ale nie pierwszym obcokrajowcem w Stali. W 1991 roku do klubu przybyli Ukraińcy Aleksiej Tiereszczenko i Siergiej Raliuczenko.

Będzie sianko, będzie granko

Resovia też miała swojego Mfomou. Nazywał się Tonderai Henry Mutambikwa, przybył do Rzeszowa przed dziesięcioma laty. Niektóre źródła podają, że wystąpił w kilku spotkaniach reprezentacji Zimbabwe, ale do dziś nikt nie jest w stanie tego potwierdzić. Sympatyczny Henry nie rozumiał, że w polskim klubie mogą zdarzyć się finansowe tąpnięcia, więc trenerowi Stanisławowi Skibie zapowiedział, prawdopodobnie inspirowany przez kolegów z drużyny, że "będzie sianko, będzie granko". Długo miejsca w Resovii nie zagrzał, ale przygarnęła go Stal Rzeszów. Mutambikwa nie miał pojęcia, co uczynił i chyba dlatego nadal wynajmował pokój w wieżowcu na osiedlu Kmity, bastionie fanów Resovii. Razu pewnego, przed derbami, sympatycy "pasiaków" ponoć zatarasowali Afrykańczyka w jego własnym mieszkaniu.

Stawiajmy na swoich

Na obcokrajowców w regionalnym futbolu możemy spoglądać przez pryzmat anegdot albo pochylając się nad dość popularną tezą, że zabierają miejsce naszej młodzieży.
Marcin Wołowiec, trener, który w 2010 roku zdobył z juniorami Stali Rzeszów brązowe medale mistrzostw Polski ma mieszane uczucia.
- Obcokrajowiec powinien grać, jeśli jest dwa razy lepszy od miejscowego. A to się jednak rzadko zdarza - zauważa.
I apeluje o odwagę do osób odpowiedzialnych za budowanie drużyn.
- Musimy zaryzykować i zacząć ogrywać 17-18-latków. Inaczej zaprzepaścimy cały wysiłek trenerów pracujących z młodzieżą.
- Ja tam w trzeciej albo czwartej lidze nie dostrzegłem obcokrajowca, który rzuca na kolana. Trochę przykre, że kluby, zmuszone do oszczędzania, kupują piłkarzy zza granicy - mówi Mirosław Kalita. - Ale co począć, skoro nasi zawodnicy chcieliby zarabiać jak w Niemczech, a z Zachodu mamy na razie tylko zachód słońca.

Polonia to nie Spartakus

Jesienią podkarpackie kluby drugiej, trzeciej i czwartej ligi zatrudniały 22 obcokrajowców. Najwięcej, po pięciu, Resovia i JKS Jarosław. Wiosną na czoło stawki wysuną się inni, a rekord może ustanowić Polonia Przemyśl. Trzecioligowiec zimą sprawdził już 12 Ukraińców. Połowa z nich zachowała szanse na angaż.
- Pyta pan, czy nie boimy się, że zaczną nas porównywać do Spartakusa Szarowola? Nie, bo w Polonii większość zawodników to jednak Polacy - odpowiada Leszek Eliński, wiceprezes klubu.

Deklaruje, że Polonia nie zapomni o swoich najzdolniejszych wychowankach. - Ci, którzy potrafią grać w piłkę nie powinni się obawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24