Do tragedii bardzo blisko

- Dzieci chodzą do szkoły. W niedzielę tłumy chcą się dostać do kościoła, w wakacje młodzież też nie chce siedzieć tylko na swoim osiedlu, ale drogi nie ma jak pokonać pieszo, bo nawet pobocza nie ma - denerwują się mieszkańcy.

Ryzykują życiem

Na "wylotówce" w kierunku Rzeszowa, między rondem a ulicą Majową, ruch samochodów trwa bez przerwy. Jednak jeśli mieszkańcy ul. Majowej i Witosa chcą pieszo pokonać ten odcinek, ryzykują życiem. Kierowcom zwykle bardzo się spieszy, a piesi nie mają własnego miejsca na tym trakcie.
Edward Marszałek, przewodniczący Rady Osiedla Smoczka, podobnie jak jego sąsiedzi, mają tego dość. - Ile lat można błagać o chodnik? Zwracaliśmy się do Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, pod którego pieczą jest ul. Wolności, ale wszystko pozostaje bez echa. Na sesji sprzed kilku dni nie ukrywał, że ma też pretensje do władz miasta, których problem nie dość obchodzi.

Ping-pong urzędniczy

- To nieprawda - przekonywał prezydent Janusz Chodorowski. Odczytał "dialog" między zarządem Mielca a marszałkiem województwa. Z dokumentów wynika, że miasto o chodnik prosi, ale marszałek konsekwentnie wylicza trudności. Najpierw napisał, że chodnika nie będzie, bo miasto nie zadeklarowało pomocy, a bez niej ani rusz. W odpowiedzi zarząd odpisał, że jeśli tylko będzie dokumentacja robót, to wyłoży pieniądze. Marszałek na to, że budowy chodnika nie obiecuje, bo ma inne zobowiązania, a miasto nie określiło ile chce dać. - A jak mam to wyliczyć, skoro nie ma żadnej dokumentacji, planu robót, nie wiem ile to będzie kosztować - tłumaczy prezydent.

Groźba mieszkańców

Obecnie radni znów maja napisć, że zależy im na chodniku i żądają kosztorysu. Tymczasem mieszkańcy osiedla Smoczka (problem dotyczy ok. 300 osób) ostrzegają, że jeśli znów nic z tego nie wyjdzie, zablokują ulicę. - Dajemy urzędnikom jeszcze miesiąc - mówi Marszałek.