MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego w Rzeszowie nie inwestują Google, IMB i inne globalne koncerny

Andrzej Plęs
Fot. Krzysztof Kapica
Brak wykwalifikowanych kadr, a może niski standard życia? Fatalna komunikacja „z resztą świata”, czy też smog nad miastem? Co sprawia, że w Rzeszowie nie inwestują Google, IMB i inne globalne koncerny, dlaczego nie powstają tu centra usług wspólnych, które do niedawna jeszcze mnożyły się w Warszawie i Krakowie?

Bo w Rzeszowie nie ma powierzchni biurowej – zdawali się podpowiadać prelegenci kongresu „Business Without Limits”, jaki odbył się w Centrum Kongresowo – Wystawienniczym w Jasionce.

Byłoby uproszczeniem tłumaczyć to zjawisko wyłącznie brakiem powierzchni biurowej, wszak niemal na każdym większym budynku w mieście wojewódzkim wisi ogłoszenie: wynajmę… Problem w tym, że Rzeszów nie ma powierzchni biurowej o najwyższym standardzie (tzw. klasy A), a taka zakłada istnienie takich, standardowych już, udogodnień, jak parking strzeżony dla pracowników, odpowiedni metraż, klimatyzacja pomieszczeń, windy, przyjazne otoczenia, ale takie ekstrawagancje – wydawałoby się – jak punkt medyczny na miejscu, obiekt zbudowany z ekologicznych materiałów, czy sauna, nawet szatnie i prysznice specjalnie dla tych, którzy dojeżdżają do pracy rowerami.

Duże pieniądze oczekują luksusu także w godzinach pracy, prosty „metraż” z dostępem do Internetu już nie wystarczy, żeby skusić gigantów do inwestycji. O dziwo – kwalifikacje kadr nie stanowią dla dużych inwestorów problemu. Jeśli nie będą w stanie pozyskać ich na miejscu, po prostu „ściągną” z innych części kraju, i nie tylko tego kraju. Byle były atuty, dzięki którym kadry zechcą zjechał np. do Rzeszowa.

Nie pieniądze są problemem dla globalnych firm. Nie te, które są w stanie zaoferować najlepiej wykwalifikowanym. Dla nich budynek o standardzie klasy A, to nie tylko komfort pracy, ale przede wszystkim prestiż. Dla pracowników to i prestiż i komfort pracy. Tym, którzy garnęli się do pracy w nowo otwieranej filii Google w Krakowie imponował rozmach i standard pomieszczeń, niektórzy ponoć nawet nie bardzo wiedzieli, co chcieliby i mieliby robić w firmie, ale po prostu chcieli tam być.
Ci, których firma ceni najbardziej, próbuje skusić tzw. benefitami. To już nie tylko play station w miejscu pracy, oczekiwania są daleko większe. Pytają, czy firma oferuje dzień wolny na opiekę nad chorym zwierzęciem, także ubezpieczenie dla zwierzaka domowego (pet care), czy są prysznice dla pracowników-cyklistów, czy w budynku firmy jest punkt medyczny, sauna, czy firma oferuje darmowe posiłki. To firma jest w stanie zapewnić, ale nie wszystko.

Pracownicy – imigranci chcą wiedzieć, czy w nowym mieście pracy są dobre szkoły dla ich dzieci, jaki jest standard życia, jaka komunikacja, jaka oferta kulturalne i sportowa, co oni mogą robić po pracy, a ich dzieci po szkole. Tego forma im nie zapewni, ale zapewnić może miasto. O ile rzeczywiście może.

Za i przeciw

Przemysław Boryczka z firmy konsultingowej KPMG w Krakowie wskazuje, czym kieruje się duży biznes przy wyborze lokalizacji do tzw. usług wspólnych. To właśnie przede wszystkim powierzchnia biurowa o najwyższym standardzie, na drugim miejscu jest opinia inwestorów o lokalizacji, bo to kwestia prestiżu firmy. I w tym punkcie Rzeszów wypada bardzo słabo.
- Czy duży inwestor znajdzie Rzeszów na mapie? – pyta. – Marka „Rzeszów” jest wśród nich słabo rozpoznawalna. Po prostu miasto musi intensywnie promować swoje atuty.
A właśnie marką „stolicę innowacji” biją na głowę nie tylko Warszawa, Kraków i Wrocław. Plus „wartością dodaną”: ofertą kulturalną, gastronomiczną, rozrywkową. Ale już – okazuje się – jakością życia, która jest trzecim kryterium, decydującym o wyborze lokalizacji inwestycji. Tu Rzeszów znajduje się w czołówce miast wojewódzkich. Relatywnie czyste powietrze, zupełnie przyzwoite skomunikowanie, które doceni każdy, kto próbował poruszać się ulicami Krakowa i Warszawy.
Rzecz bardzo istotna: poczucie bezpieczeństwa – Rzeszów jest jednym z bezpieczniejszych miejsc w kraju. Także zadowalająca oferta usług medycznych. Wciąż nie do końca zadowalająca najbardziej wybrednych oferta kulturalna i sportowa, ale... nie od raz Rzeszów zbudowano.
Kwalifikacje zawodowe miejscowych nie ustępują pola dużym miastom Polski, wszak tu jest Dolina Lotnicza, gromadząca dobrych inżynierów, tu siedziby ma szereg, także dużych, firm informatycznych. To, na co zwracał uwagę przedstawiciel firmy G2A, to nienajlepsza znajomość języków obcych. A dużemu biznesowi już nie wystarczy znajomość j. angielskiego w stopniu zadowalającym, oczekują angielskiego specjalistycznego w swojej branży i to jest podstawa. Plus mile widziana któregoś z języków mniej popularnych: już nie tylko niemiecki lub francuski, także np. norweski, chiński i japoński.

Zostają lub wracają

Rzeszów jeszcze długo nie będzie miejscem inwestycji dla globalnych firm, które tu chciałyby usytuować swoje kontynentalne lub choćby krajowe oddziały zarządzające. „Stolica innowacji” bije na głowę większe ośrodki jakością życia, ale nie ofertą kulturalną i sportową. Atutem dla wysokiej klasy zawodowej imigrantów mogą być Bieszczady. Baza rekreacyjna, to jeden z istotnych elementów jakości życia. Nie od dziś władze wojewódzkie zastanawiają się, jak skorelować północną, przemysłową część regionu, z dziko-turystyczną południową. I ta druga dla pierwszej mogłaby być rzeczywiście bazą rekreacyjną. O ile standard tej rekreacyjnej będzie wyższy, niż obecnie.
Tymczasem wciąż trwa regionalna migracja ludów, o ile statystyki mówią, że Podkarpacie jest miejscem, z którego się emigruje, o tyle Rzeszów jest w odwrotnej sytuacji: tu ludzie zjeżdżają. Do pracy i do życia. Rzeszowscy studenci z mniejszych miast regionu, o ile nie wyjadą dalej, tu szukają po studiach swojego miejsca.

Ostatnio obserwuje się ciekawe zjawisko: część z tych, którzy przed laty wyjechali z regionu w poszukiwaniu pracy lub lepszej płacy do innych części kraju, skłonni są wrócić „na ojcowiznę”, najchętniej do Rzeszowa. Wspomina o tym Małgorzata Konopka z firmy Randstad, zajmującej się pozyskiwaniem klientów oraz kandydatów: stanowiska specjalistyczne i managerskie.
- Próbujemy ich szukać dla także za pomocą swoistego „klucza”: pracuje na przykład w Krakowie, ale szkołę średnią kończył na przykład w Jaśle – tłumaczy. – Nierzadko udaje się ich skłonić do powrotu. Choćby argumentem o różnicy w kosztach życia. Wprawdzie średnia płac w Rzeszowie jest znacząco niższa niż w Krakowie, ale na przykład zakup mieszkania w Rzeszowie to koszt znacząco niższy, niż według cen krakowskich.
Fakt, że wysoko wykwalifikowane kadry wahają się przy decyzji przeprowadzki do Rzeszowa, to wina anonimowości tego miasta. I stereotypu, że to prawie dzikie, pełne wilków i niedźwiedzi Bieszczady. Tymczasem stereotyp paradoksalnie działa na korzyść Rzeszowa. Jeśli ktoś przyjeżdża to na rekonesans przed decyzją o przeprowadzce, jest mocno o pozytywnie zaskoczony tym, jaki i czym dziś jest „miasto innowacji”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24