MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Charków na Ukrainie. Nowe zdjęcia zniszczeń po rosyjskim ataku rakietowym

PAP
PAP
Mężczyzna usuwa rozbite szkło w oknie na terenie jednego z przedsiębiorstw w Charkowie po trafieniu rosyjskiej rakiety, 14 bm.
Mężczyzna usuwa rozbite szkło w oknie na terenie jednego z przedsiębiorstw w Charkowie po trafieniu rosyjskiej rakiety, 14 bm. PAP/Mykola Kalyeniak
- Dla wielu dzieci centrum wszechświata nadal znajduje się w piwnicach. Widok tych biednych, smutnych, dzieci ze spuszczoną głową, wszystkich emocjonalnie dotyka. Trudno poradzić sobie z tym okradzionym dzieciństwem – powiedział PAP dyrektor Caritas-Spes-Charków ks. Wojciech Stasiewicz.

Pochodzący z Lublina ks. Wojciech Stasiewicz posługuje we wschodniej Ukrainie od 2006 r. Jest dyrektorem Caritas-Spes-Charków, wikariuszem w parafii katedralnej w Charkowie.

Jak zrelacjonował w rozmowie z PAP, od początku czerwca widoczny jest powrót do działań militarnych, jakie trwały od początku wojny do dziewiątego maja. - Był czas trzech tygodni w maju, że było naprawdę spokojniej, nastała wiosna, entuzjazm, że to się wszystko kończy. Bardzo dużo osób wtedy wróciło do Charkowa - opisał ks. Stasiewicz.

Wyjaśnił, że od czerwca specyfika ostrzałów rakietowych polega na tym, że kilka rakiet – od 2 do 6 – spada codziennie o tej samej godzinie na Charków.

- Wcześniej było to punktualnie o godz. 23.00, a w ciągu ostatnich dwóch-trzech tygodni jest to ok. godz. 3.00-4.00. Są to bardzo mocne uderzenia, w niedalekiej odległości. Każda dzielnica je słyszy, bo huk roznosi się w tej ciszy. Najczęściej są to rosyjskie iskandery wystrzelone z Biełgorodu, tj. miasta w Rosji oddalonego od nas o ok. 40 km. Jak powiedzieli specjaliści, ta rakieta leci do nas przez 30-40 sekund. Nawet syreny alarmowe nie są w stanie ostrzec przed czasem, włączane są dopiero po pierwszym-drugim uderzeniu - poinformował polski ksiądz z Charkowa.

Przekazał, że w miniony poniedziałek o godz. 9.15 czasu polskiego na Charków spadło dziesięć 250-kilogramowych rakiet z wystrzelonych z wyrzutni BM-30. - Trzy osoby zginęły i 20 zostało rannych. Propaganda rosyjska mówi, że ostrzeliwane są obiekty wojskowe, a przynajmniej od półtora miesiąca żaden obiekt wojskowy czy obrony terytorialnej nie ucierpiał. To są cały czas budynki cywilne: szkoły, szpitale, budynki mieszkalne, infrastruktura ekonomiczna Charkowa - zwrócił uwagę duchowny.

Zauważył, że w mieszkańcach zwiększa się niepokój, stres, zmęczenie. Przekazał, że w maju dużo ludzi wróciło do miasta, ale część znowu wyjechała ze względu na niebezpieczeństwo. - Do tego bieda, brak środków materialnych, brak pracy, zmniejszona pomoc humanitarna. To wszystko wpływa na decyzję o wyjeździe uzupełnił.

Przekazał również, że przedłużająca się wojna i ciągły stan zagrożenia zmniejszyły trochę entuzjazm w społeczeństwie, ale – jak podkreślił – wszyscy są wciąż zdeterminowani i zjednoczeni.

- Nikt nie mówi o kapitulacji czy porażce – nie istnieją takie słowa. Dalej jest ten duch walki, męstwa, a nawet zwycięstwa, mimo że jest trudniej - powiedział ks. Wojciech Stasiewicz. Dodał, że wolontariusze Caritasu w ogóle nie nastawiają sobie budzików, bo ze snu budzą ich ostrzały rakietowe.

Podkreślił, że w obawie o swoje bezpieczeństwo życie wielu mieszkańców Charkowa, w tym dzieci, nadal toczy się pod ziemią, tzn. w schronach, piwnicach, w metrze.

- Niektórzy żyją tak od 24 lutego, bo ich dzielnice są dalej ostrzeliwane. Żadna z matek nie zaryzykuje bezpieczeństwem swych dzieci. Dla wielu z nich centrum wszechświata nadal znajduje się w piwnicach. Widok tych biednych, smutnych dzieci ze spuszczoną głową, wszystkich emocjonalnie dotyka. Trudno poradzić sobie z tym okradzionym dzieciństwem. Ze wszystkim jestem w stanie sobie jakoś radzić, ale tego nie jestem w stanie wytłumaczyć, zrozumieć - dodał.

Nawiązując do pomocy humanitarnej udzielanej przez Caritas, przekazał, że obecnie korzysta z niej ok. 12-14 tys. osób na tydzień. Żywność i leki wydawane są w punktach na terenie miasta albo dowożone przez wolontariuszy do najbardziej potrzebujących, jak również do osób ukrywających się w większych grupach, np. w piwnicach, metrze. Ks. Stasiewicz stara się również docierać z pomocą humanitarną do miejscowości w obwodzie charkowskim, które są okupowane przez Rosjan.

Wyjaśnił, że jeden tir z pomocą humanitarną wystarcza aktualnie na dwa dni działania Caritasu, a wcześniej był to tydzień.

- Średnio dociera do nas obecnie jeden transport z darami, a na początku zdarzały się nawet 3-4 tiry. Na szczęście teraz mieliśmy dostawę w poniedziałek, a kolejna planowana jest w czwartek - przekazał duchowny z Charkowa.

Ks. Stasiewicz wyraził wdzięczność swoim rodakom za dotychczasową pomoc przekazywaną Ukrainie. Jak zaznaczył, wiele ludzi na miejscu podkreśla zaangażowanie Polaków. - Każdy zdaje sobie tutaj sprawę, że gdyby nie Polska, to funkcjonowanie podczas wojny wyglądałoby inaczej - dodał.

Mężczyzna usuwa rozbite szkło w oknie na terenie jednego z przedsiębiorstw w Charkowie po trafieniu rosyjskiej rakiety, 14 bm.

Charków na Ukrainie. Nowe zdjęcia zniszczeń po rosyjskim ata...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24